środa, 1 czerwca 2016

Dbaj o nas Kochanie:*

,,Ci których kochamy nie umierają nigdy, bo Miłość to nieśmiertelność." Jakbyśmy nie chcieli zmienić rzeczywistości, musieliśmy pogodzić się z myślą, że nadszedł dzień Ostatniego Pożegnania naszej Córeczki. 25. maja, dokładnie dziesięć miesięcy po naszym ślubie, chowamy nasze ukochane dziecko. Ani w sercu, ani w głowie nie potrafi się zmieścić fakt, że przyszło nam wybierać ubranka i kwiaty do trumienki. Tak,  niedługo mieliśmy rozmawiać z księdzem o pewnej uroczystości, ale miały to być chrzciny a nie pogrzeb.
Nie wiem czy byłabym w stanie przeżyć ten dzień gdyby nie sen, który miałam w nocy. Śniło mi się, że byłam w szpitalu. Lekarze przynieśli mi Marysię,  żebym przebrała ją do chrztu i pożegnała się z nią, bo Maleńka musi odejść. Ja bardzo chciałam ją nakarmić i przytulić, Nachylilam sie, by ją podnieść, a wtedy uśmiechnęła się do mnie najpiękniej na świecie.... Kiedy się obudziłam, długo leżałam patrząc w sufit, by zapisać w pamięci ten uśmiech, cały ten sen. Nie miałam już wątpliwości. Moje dziecko jest szczęśliwe, jest już tam, gdzie ja chciałabym trafić po śmierci. Gdy sobie to uświadomiłam, nagle zrobiło się łatwiej. Przecież jako matka, powinnam się cieszyć, że moje dziecko nie musiało cierpieć, nie czuło trudów porodu, zmarło tam gdzie czuło się bezpieczne. Odchodząc, słyszała mój głos, czuła moj dotyk i wiedziała jak bardzo ją kocham.
Oczywiście opowiedziałam sen mojemu mężowi. Jemu też dodało to siły. Byliśmy gotowi stawić czoła tym trudnym chwilom. Marysia wyglądała tak pięknie, gdy ją zobaczyłam poczułam się dumna, że wraz z mężem stworzyliśmy takie cudo. Nie mogliśmy przestać na nią patrzeć, mówiliśmy do niej, prosiliśmy o jej opiekę, trzymaliśmy ją za maleńkie rączki i przytulaliśmy się do jej ślicznej twarzyczki. Gdy oderwałam na chwilę wzrok od Córeczki, dostrzegłam biedronkę spacerującą po trumience. Może to naiwne, ale pomyślałam, że to Marysia, w taki sposób przyszła pożegnać się z nami, dlatego już na zawsze pozostanie moją Biedroneczką.
Później rozpoczęła się msza święta. Nie wiem skąd mój mąż znalazł siłę, ale zaśpiewał psalm naszemu dziecku. Doskonale wiedział, że lubiła gdy śpiewa, więc powiedział, że chce żeby Marysia usłyszała w jego wykonaniu tą ostatnią kołysankę. Staraliśmy się nie płakać, chcieliśmy być silni dla naszej Królewny, by nie musiała cierpieć patrząc na nas, by była z nas tak dumna jak my z niej.
Po mszy mój mąż, wraz z moim bratem zabrali trumienkę z Kruszynką w jej ostatnią podróż, na cmentarz. Byłam szczęśliwa, że to oni ją niosą, chciałam być pewna, że zrobiliśmy dla naszego dziecka wszystko co mogliśmy, żebyśmy nigdy niczego nie musieli żałować.
Później pozostało tylko przyjąć kondolencje od wszystkich zebranych. Nie było to łatwe. Ludzie koniecznie chcieli coś powiedzieć, a nam każde słowo wyciskało kolejne łzy z oczu.
Chcieliśmy już zostać sami z naszym Aniołkiem. Poprosić ją o wsparcie i o siłę w chwilach największych trudności. Poprosić, by wstawiła się za nami u Boga, by pomogła nam ponownie zostać  rodzicami i z góry chroniła nasze ziemskie dziecko, które będzie nam dane wychowywać....

3 komentarze:

  1. Mój mały Aniołku, Ty jesteś tak blisko,
    Choć oczy nie widzą, serce czuje wszystko,
    Rozkładasz skrzydełka, przytulasz do siebie,
    Czuję Twą obecność, jestem obok Ciebie,
    I swą małą rączką wycierasz łzy moje,
    Choć Ciebie nie widzę, obok Ciebie stoję,
    Uśmiechasz się do mnie, utulasz ból duszy,
    Tak tęsknię za Tobą, rozpacz szczęście kruszy,
    Głaszczesz mnie po głowie, bym się nie martwiła,
    Z mojego uśmiechu rodzi się Twa siła,
    Więc cichutko prosisz bym była radosna,
    Bym wierzyła mocno, że znów przyjdzie wiosna,
    Bym już nie płakała, bym otarła oczy,
    Że mnie mocno kochasz, co dzień przy mnie kroczysz,
    Ty troszczysz się o mnie codziennie od rana,
    Bez chwili wytchnienia jestem pilnowana,
    Opieką otaczasz, czuwasz nieustannie,
    Czuję Twoją miłość, czerpię ją zachłannie,
    Mój mały Aniołku, tak bardzo Cię kocham,
    Staram się uśmiechać, choć serce mi szlocha,
    Jestem z Ciebie dumna maleńka Córeczko,
    Chciałabym Cię tulić, mieć obok w łóżeczku,
    Ale jesteś potrzebna u dobrego Boga,
    Nie możesz być z nami, bo inna Twa droga,
    Moja miłość do Ciebie tak wielka wyśniona,
    Choć nas los rozdzielił, jest wciąż nieskończona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne słowa.... naprawdę piękne. Łzy same cisną się do oczu....

      Usuń
    2. Marysia zawsze będzie nad Wami czuwać. Tak samo jak Ty zawesze będziesz Ją mieć w sercu. Masz w sobie ogrom siły.

      Usuń