poniedziałek, 11 lipca 2016

A czas gna jak gnał....

,,Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie." Dni mijają.... Od porodu to już ponad 7 tygodni.... Czy jest mi łatwiej? Czasem tak. Ale czasem gorzej, gorzej niż na początku. Wtedy staram się jak najszybciej zająć czymś głowę. Najczęściej marzę  o pięknej przyszłosci. Staram się nie rozpamiętywać tego co było złe. Często wspominam te piękne chwile, które dała mi Marysia, ale nie rozpamiętywać tego co straciłam. Bo co mi to da? Kolejne fale lez i bólu? Nigdy nie żałowałam tego, że Marysia się pojawiła. Uczyniła mnie mamą, pokazała jak bardzo można kochać kogoś, kogo jeszcze się nie poznało ...Sprawiła, że jeszcze bardziej chce mieć ziemskiego Dzidziusia. I robię wszystko by zakończenie w mojej książce było jak najbardziej szcześliwe. Nie zamknęłam się w domu, nie uciekłam od ludzi. Szukam jak największej ilości zajęć, by nie mieć czasu na te złe myśli...Bo na dobre czas zawsze się znajdzie. Żyje tak, by wycisnąć jak największą ilość szczęścia z każdego dnia. A znajduje je wszędzie. W uśmiechu innych ludzi, w spotkaniach z najblizszymi, w każdym dniu w pracy, a przede wszystkim w ramionach męża i w wizytach przy grobku Marysi. Lubię z nią rozmawiać, opowiadać jej o naszym życiu, planach, marzeniach. Wiem, że mnie słyszy i wstawia się za mną... Stawia na mojej drodze odpowiednich ludzi, takich którzy rozumieją lub starają się zrozumieć. Tacy ludzie są ważni, szczególnie teraz gdy niby minęło już trochę czasu i nie wszyscy rozumieją, że to co się stało ma jeszcze prawo boleć....
Przyjaciolka napisała kiedyś w moim pamietniku, że ,, wczorajszy dzień jest historią, jutrzejszy tajemnicą a dzisiejszy darem". Historii nie jestem w stanie zmienić, ale mogę wykorzystywać każdy kolejny dar tak,  by przyszłość była słodką tajemnicą....