piątek, 9 września 2016

Miłość


,,Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, 
a miłości bym nie miał, 
stałbym się jak miedź brzęcząca 
albo cymbał brzmiący. 
Gdybym też miał dar prorokowania 
i znał wszystkie tajemnice, 
i posiadał wszelką wiedzę, 
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. 
a miłości bym nie miał, 
byłbym niczym. 
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, 
a ciało wystawił na spalenie, 
lecz miłości bym nie miał, 
nic bym nie zyskał. 
Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 
Wszystko znosi, 
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję, 
wszystko przetrzyma. "
Te słowa, napisane przez św. Pawła już przecież dawno temu,  są wciąż tak bardzo aktualne  tak dobrze trafiają w sedno. W każdym wersecie kryje się ogromna głębia uczucia, jakim człowiek może darzyć drugiego człowieka. Gdy niewiele ponad rok temu słuchałam tych słów, podczas naszego ślubu, nie przypuszczałam nawet, że tak szybko nasze uczucie zostanie wystawione na ogromną próbę, że życie, w tak bolesny sposób, zweryfikuje czy to co do siebie czujemy, naprawdę jest Miłością. Teraz już z pełnym przekonaniem, mogę stwierdzić, że nasze małżeństwo zdało ten trudny test, że pokazaliśmy sobie jak bardzo siebie kochamy.  Oczywiście jesteśmy tylko ludźmi i po ludzku popełniamy błędy, więc to uczucie nie jest idealne,ale jest na tyle silne, by  nazwać je Miłością. Może nie zawsze mamy wystarczająco dużo cierpliwości do siebie nawzajem, może zdarza nam sie pokłócić podczas  wymiany poglądów, czasami czujemy zazdrość i wypominamy sobie dawne błędy. Jednak mimo tych niedoskonałości, możemy być pewni tego, że nasza Miłość przetrzyma wszystko.
Kiedy wracam myślami do tych najtrudniejszych chwil związanych ze śmiercią Marysi, wciąż mam przed oczami mojego męża. Był ciągle przy mnie, zapominając o swoich potrzebach. Trzymał za rękę w najtrudniejszych chwilach, służył ramieniem gdy pojawiała się kolejna fala łez i krzyków. Dzięki Michałowi, mimo tego jaki ogień czułam w sercu, starałam sie jak  najszybciej stanąć na nogi. Nie chciałam już patrzeć na bezsilność w jego oczach, na to jak ciężko jest mu znosić moje cierpienie. I tak myśląc jedno o drugim, chcąc ochronić ukochaną osobę, przed kolejnymi dawkami bólu udało nam się przetrwać ten koszmar. Nie było obwiniania siebie nawzajem, ani odpychania tej drugiej osoby. Zamiast tego było wzajemne wsparcie, długie rozmowy, dzielenie się bólem, wątpliwościami i wspólne przeżywanie tego co działo się w naszych głowach.  Teraz gdy pomyślę, jak zniosłabym to wszystko gdyby mojego męża nie było obok, gdybyśmy nie umieli że sobą rozmawiać i każde zamknęłoby się że swoim bólem samo, to aż przechodzą mnie ciarki. Tym bardziej dziękuję Bogu, za to jak wspaniałego mężczyznę postawił na mojej drodze. Jestem wdzięczna za to, że mimo tego co przeszliśmy, nie oddaliliśmy sie od siebie, a wręcz przeciwnie, jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek. Razem podejmujemy ważne decyzje, rozmawiamy o przyszłości, o przyszłości, która przecież będzie pełna szczęścia, pełna pięknych chwil. Bo chociaż ,,Miłość nie zawsze może pokonać cierpienie, to może uczynić je bardziej znośnym. Każda przeciwność losu, która uda nam się wspólnie przezwyciężyć, zwiększa naszą Miłość." I z takim przekonaniem, żyjemy dalej, wierząc, że wszystko co się stalo, stało się po coś. Być może także po to, by wzmocnić nasze uczucie, które bez tego nie wytrzymałoby próby czasu. Być może, po to, byśmy wiedzieli, że nasza Miłość wszystko przetrzyma....

1 komentarz: